Zarabianie kredytów i dwukropków; A World of Warcraft - Wrath of the Lich King Story

Posted on
Autor: Virginia Floyd
Data Utworzenia: 5 Sierpień 2021
Data Aktualizacji: 13 Móc 2024
Anonim
Zarabianie kredytów i dwukropków; A World of Warcraft - Wrath of the Lich King Story - Gry
Zarabianie kredytów i dwukropków; A World of Warcraft - Wrath of the Lich King Story - Gry

„To jest niedobre” - pomyślał Rycerz Krwi.

Pomyślałem o tym, zamiast wypowiadać to głośno, z wielu powodów.

Jedną z nich jest to, że nic nie słyszałoby jej z krzykiem wiatru, który szedł obok niej, zimne jak sztylety w każdej części jej odsłoniętej skóry, każdy drobny i delikatny płatek śniegu bardziej przypominał głowę strzały, która ją wbijała.

Drugim powodem, dla którego myślała, że ​​jest obawa, że ​​dziki kaczor, którego trzymała za drogie życie, jednocześnie próbując zabić stwora, odpowiedziałby: „Zgadzam się”.

Chociaż było to zaledwie kilka chwil temu, część jej pamięci odtwarzała działania, które doprowadziły ją do tej sytuacji. Niewyraźnie, jakby to było jeszcze jedno życie, Gunnr przypomniał sobie, jak stał na ziemi, śnieg chrzęścił lekko pod jej stalowymi butami, włócznia chwyciła mocno w prawą rękę, gdy przeglądała niebo nad nią. Widząc odpowiedni cel, ta włócznia została rzucona z wystarczającą dokładnością, aby trafić w cel, ale zamiast lądować i walczyć z agresorem na ziemi, majestatyczna bestia wyskoczyła z szoku, a Paladyn został brutalnie wyrwany z ziemi.

Dłoń z łańcuchem przymocowanym do tej włóczni wspiął się, zanim Gunnr niepewnie wspiął się na szeroką szyjkę niebieskiej bestii, jedną rękawicę z rękawicą zakleszczoną pod krawędzią wielkiej skali, za którą mogła sobie poradzić, drugą pracującą włócznią, która bez przerwy próbowała wbić go w szeroki tył Wyrma.

Grube łuski nie czyniły tego prostym, gryzące zimno nie czyniło tego prostym, a fakt, że gryzące zimno otaczało grube łuski w cienkiej, ale niebezpiecznie gładkiej warstwie lodu, robił to ... jeśli to możliwe ... gorzej.

Zasztyletować. Przesunięcie. Chwycić. Przesunięcie. Przytrzymaj mocniej. Zasztyletować. Złap się. Przesunąć i chwycić mocniej.

Ten taniec trwał przez co wydawało się dniami nad zamarzniętymi wzgórzami i dolinami Dun Niffelem, i byłby skomplikowany sam w sobie, gdyby bestia, którą jechała, również nie drapała jej, gdy się wykręcała i latała, próbując zapukać dręczyć małego owada z jego pleców.

Stawała się coraz bardziej zdrętwiała, czy to z zimna, czy z zawrotnej wysokości, czy z utraty krwi, która ledwo mogła spłynąć po jej twarzy, zanim zamarzła w purpurowe rzeki. Przyszło jej kolejne uderzenie pazura, które udało jej się uniknąć z pomocą lekkiego ześlizgnięcia się na lodowaty grzbiet ... i wtedy to zobaczyła i uderzyła. Przesuwające się ramię kaczora odsłoniło dolną część jego kończyny, która nie była chroniona przez grube, szorstkie łuski, i było w tym miękkim, umięśnionym ciele, którym teraz jeździła włócznia.

To potężna głowa rzucona do tyłu, usta otwarte w pełnym gniewu płaczu do nieba, gdy odczuwało to ból, który rzadko zdarzało się. Wymachując i przekręcając się, zdesperowani, by powalić stwora z powrotem, kaczor posłużył jedynie do częstszego oferowania tej niechronionej skóry, pozwalając tej złośliwej włóczni na ciągłe wracanie do domu.

Z okrutnym warknięciem i potężnym uderzeniem ramion bestii Gunnr bezsilnie zsunął się do przodu, a jej skromny uścisk nie był w stanie zapobiec jej ześlizgnięciu się w ziejącą bestię.

Od płonącego zimnego, oblodzonego sopla wiatru, po gorący i mdląco słodki odór krwi i próchnicy, a także odrażający oddech. Przykucnęła, schylając głowę i kładąc pod nią jedno kolano, zmuszając mięśnie, by próbowały wstać. Łopatki walczą z górną paletą ust kaczora, jej kolano naciska w dół, próbując nie tylko zatrzymać imadłowe szczęki potwora na dobre, ale także dać jej wystarczająco dużo miejsca, by ruszyć się na ostatnią próbę desperacji.

Zęby wbiły się w jej nogi i ramię, gdy wyrm walczył z całych sił, by wykorzystać jego podparte do góry usta, a jego głowa rzuca się z boku na bok, próbując usunąć frustrującego Paladyna, a następnie uduszonego bulgotu .... i niski, głośny gwizd, który szybko stawał się coraz głośniejszy.






Duże ciało Wyrma spoczęło dość gwałtownie w środku świeżo uformowanego krateru w zaśnieżonej ziemi tuż za bramą, która sygnalizowała wejście do Dun Niffelem. Wyłaniając się z zamarzniętego czoła, wysoki lodowy olbrzym spojrzał na scenę, która nagle pojawiła się u jego stóp. Pochylając się lekko, by zbadać dalej, jego drugie brew uniosło się, by spotkać pierwszego, gdy ciało Wyrma zaczęło się nieznacznie poruszać.

Z plątaniny ciała wyłoniła się mała, rękawiczkowa, zakrwawiona ręka, a wkrótce potem druga, gdy mała postać walczyła, by wydostać się z ciała świeżo zabitego Wyrma. Widząc, że cień zaczyna padać na nią, Gunnr podniósł wzrok, by zobaczyć zbliżającą się masywną formę, a duża dłoń powoli się wydłużała i zbliżała do Paladyna.







Trzon włóczni został uderzony w tę gigantyczną dłoń, gdy Gunnr w końcu był w stanie wspiąć się na tyle swobodnie, by stanąć na szczycie martwego smoka. Odruchowo wytarła grzbiet rękawicy przez usta, co służyło tylko do dodania więcej plamy krwi do jej twarzy, niż do czyszczenia jej, jak to było w zamiarze.

Przez chwilę jej małe oczy utkwiły w jego dużych. Potem odwróciła głowę i wypluła duży łyk krwi na łuskę pod nią. Zeskakując na śnieg na trzęsących się nogach, próbując ukryć wiotkę, która spowodowała, że ​​wylądowała, przywołała własnego szkarłatnego smoka i ostrożnie wspięła się na siodło, po czym skierowała go w stronę Dalaranu.




Za nią uśmieszek szacunku zmarszczył twarz lodowego olbrzyma, gdy patrzył, jak odlatuje.